piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt

Pogodnych, spokojnych i szczęśliwych Świąt, kochani.
Spełniajcie marzenia, kochajcie się i bądźcie szczęśliwi.
Wesołych Świąt!


sobota, 18 grudnia 2010

W cieniu meczetu

W cieniu najważniejszego w Egipcie, ponad tysiącletniego meczetu Al-Azhar, toczy się zwykle życie - pod jego murami handluje się mięsem, ubraniami, bielizną, książkami i narkotykami. Brodaci imamowie rozmawiają na tematy religijne a dzieci ulicy żebrzą wśród turystów, grupami zbierającymi się pod bramą. W meczecie panuje cisza i spokój, przyjemny chłód po skwarze ulicy; na zewnątrz, w palącym słońcu toczy się rozgorączkowane, rozedrgane życie.



środa, 15 grudnia 2010

W zaułkach po drugiej stronie ulicy

Wąskie, kręte zaułki, osłonięte przed upalnym słońcem szmatami, kawałkami plastiku i dykty, sprzedawcy chleba, kobiety niosące zakupy na głowie, dzieci przesiadujące w bramach i bawiące się pustą puszką po coli, udającą piłkę... zwykł widok - po drugiej stronie ulicy.




wtorek, 14 grudnia 2010

Po drugiej stronie ulicy

Czy byliście kiedyś na bazarze Khan al Khalili w Kairze? To żelazny punkt programu każdej jedno czy dwudniowej wycieczki do stolicy, działający nieprzerwanie od momentu założenia w czternastym wieku. Barwne, rozkrzyczane, egzotyczne miejsce, wypełnione tłumem turystów, sprzedawców, mamiący nieprzebranymi skarbami - papirusami, posążkami, pięknymi chustami, biżuterią.
Ale Khan to nie tylko kolorowe galabeje, szyte zgrabnymi rękami Chińczyków czy gipsowe figurki Amona- Min, bawiące turystów. Khan to miejsce, w którym od wieków zakupy robią również mieszkańcy stolicy.
Wystarczy się odwrócić.
Wystarczy spojrzeć na meczet Al-Azhar.
Wystarczy ogrodzoną wysoką siatką kładką lub lawirując pomiędzy rozpędzonymi samochodami prywatnymi, wolno sunącymi autokarami i jeszcze wolniej czarno - białymi taksówkami, przedostać się na drugą stronę ruchliwej jezdni, by nagle znaleźć się w zupełnie innym świecie. Świecie z książek Mahfuza. To zupełnie inny bazar, już nie dla bogatych turystów, zostawiających swoje pieniądze po drugiej stronie ulicy. Tam się robi duże interesy. Tutaj interesy są znacznie skromniejsze, bo tutaj zakupy robią najbiedniejsi mieszkańcy miasta.
To zupełnie inny świat, świat zakurzonych uliczek, sypiących tynkiem kamienic, oplątanych zwojami kabli, z drewnianymi okiennicami, skrzypiącymi w podmuchach hulającego w zaułkach wiatru i starymi, rozsypującymi się maszrabejami, kiedyś dumnymi ozdobami domów. To świat klatek z kurami i gołębiami, kozami ukradkiem wyjadającymi zieleninę ze stoisk z warzywami, najtańszych ubrań malowniczo upiętych na wysokich kratach przed sklepami, najtańszych butów, nie mniej malowniczo ułożonych w sterty, bel materiałów, wabiących jaskrawymi kolorami. Świat malutkich, lepkich od brudu sklepików ze słodyczami, wypełnionych tacami z cukierkami, ciastami i bakaliami, równie brudnych restauracyjek, serwujących fuul i falafel, kosheri i pieczone gołębie, kuszących zapachem kawy i mięty, przed którymi na rozchwianych krzesłach przesiadują mężczyźni, przyglądając się przechodniom. Świat nieprzyjemnych zapachów i śmieci zalegających w uliczkach, na rogach których zbierają się młodzieńcy podejrzanego autoramentu, wymieniając małe brązowe pakunki haszyszu na wymięte, brudne pieniądze. To również świat żebrzących dzieci, dzieci odurzonych narkotykami, dzieci bezdomnych, sypiających po bramach, kupczących swoimi ciałami w zamian za okrągły placek pity czy miskę fula. Świat kalekich ludzi, proszących o datki, siedzących w kurzu ulicy całe dnie, licząc na jałmużnę i kobiet ubranych zbyt wyzywająco, zbyt wyzywająco strzelających oczami w kierunku mężczyzn, zbyt głośno się śmiejących. Świat brudnych, wychudzonych psów, bijących się o resztki i wyleniałych kotów, leniwie przeciągających się w słońcu. Świat nędzy w cieniu potężnych murów i strzelistych minaretów Al-Azhar.
Świat po drugiej stronie ulicy.







poniedziałek, 6 grudnia 2010

Na rzece

Za oknem lodowate podmuchy wiatru szarpią konary drzew. Śnieg błyszczy w słońcu a jak wcale nie mam ochoty oglądać śniegu. Chętnie za to pooglądałabym jakieś palmy:-)) 
Na zimny, śnieżny dzień - poranek na Nilu.