poniedziałek, 31 stycznia 2011

They want to keep us silent

Władze Egiptu chcą, żeby ludzie siedzieli cicho, tak jak to robili przez tyle lat. Żeby pokazywali obcym zawsze uśmiechnięte twarze, udając, że są szczęśliwi  i zadowoleni ze swojego życia. Przecież tak pięknie udają. Tak pięknie się uśmiechają. Tak ładnie wszystkich nabierają. Uśmiechamy się przecież, więc jesteśmy szczęśliwi.
Tylko że za tymi pięknymi uśmiechami kryje się skrajna nędza, brak właściwej opieki medycznej (w wielu częściach kraju brak jakiejkolwiek opieki medycznej), brak możliwości nauki. Kryje się analfabetyzm przeważającej części społeczeństwa. Choroby, którymi jest nękane, a których przy dzisiejszym rozwoju medycyny nie powinny być problemem. 
Za tymi uśmiechami kryje się paniczny strach przed policją. Przed tajniakami, którzy są wszędzie. Strach przed trafieniem do więzienia, przymusowym wcieleniem do wojska. Strach przed torturami i gwałtami. 
Uśmiech Egipcjan się właśnie skończył. Przestali udawać, że są szczęśliwi.  Przestali udawać, że wszystko w ich kraju jest tak, jak powinno być. Teraz żądają tego, co im się należy. 

Już za kilka godzin na ulice Egiptu ma wyjść milion ludzi. Prezydent Mubarak zapowiedział, że nie użyje przeciwko nim siły, ale czy rzeczywiście nie dojdzie do żadnych aktów przemocy? Czy dyktator obawia się, co powie światowa opinia publiczna na masakrę tylu ludzi czy uważa się za zupełnie bezkarnego i policja otworzy ogień do demonstrantów? Wszystko okaże się za kilka godzin. 

Wśród tych wszystkich ludzi są też ci, których spotkałam w ciągu mojego kilkuletniego pobytu w tym kraju. Zielonooki policjant z muzeum, który pomagał mi zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Oficer, który siedział zawsze przy wejściu z nieprzystępną miną i marsem na czole, udając strasznie groźnego i który zawsze puszczał do mnie oko. Starszy pan, właściciel księgarni na rogu przy muzeum i panie, które tam pracują. Sklepiku, w którym zawsze kupowałam tony książek i zdjęć i gdzie zawsze czekała herbata i miłe słowo. Starsza pani - sprzedawczyni koralików spod kościoła Św. Sergiusza. Właściciel El Fishawi, który zawsze miał dla nas najlepsze stoliki. Młoda dziewczyna, malująca tatuaże henną. Obsługa mojej ulubionej kafejki za Uniwersytetem Amerykańskim, która specjalnie dla mnie puszczała mój ulubiony jazz. Supervisor z punktu Egypt Air, który zawsze znalazł dla mnie bilet na samolot, nawet jak wydawało się to niemożliwe. Piloci, kierowcy... zbyt wielu, żeby każdego z osobna wymieniać. Oni też będą jutro wśród demonstrantów. Trzymam kciuki, żeby nikomu nic się nie stało. Trzymam kciuki, żebyście osiągnęli to, o co walczycie - wolność, sprawiedliwość, respektowanie praw człowieka. 




niedziela, 30 stycznia 2011

Jaka rzeczywistość

Kate zapytała mnie, jaką rzeczywistość wyobrażam sobie dla Egiptu.
Jaką?
Zwyczajną.
Żeby nie mieszkali tak.








 Żeby ci mężczyźni mieli pracę i zapłatę za tę pracę, która pozwoli im utrzymać rodziny...



...a kobiety nie musiały myć naczyń ani prać ubrań czy dywanów w rzece. Żeby w każdym domu była bieżąca woda i pralka.




























Żeby te dzieciaki miały szansę na zdobycie wykształcenia i realizację swoich marzeń...


 ... zamiast pracować od najmłodszych lat.


Żeby ci ludzie mieli renty i emerytury.

























Rzeczywistość, w której będą mieszkać w domach zamiast ruderach zbudowanych z gliny czy trzciny, bez bieżącej wody i wszelkich innych udogodnień, bez jakich my nie wyobrażamy sobie codzienności, a bez których oni muszą się obywać.
Rzeczywistość, w której ludzie mają dobrą opiekę medyczną a w szpitalach pracują lekarze a nie szarlatani. Rzeczywistość, w której nie umiera się na zapalenie wyrostka. Rzeczywistość, w której wszystkie dzieci chodzą do szkoły, a nie tylko niektóre.
Rzeczywistość, w której szkoły są dobrze wyposażone, mają mądry program nauczania a nauczyciele nie biją uczniów.
Rzeczywistość, w której ludzie zarabiają tyle, żeby utrzymać swoje rodziny, a nie przymierają głodem.
Rzeczywistość, w której na ulicach Kairu nie mieszka milion bezdomnych dzieci, którymi państwo się w ogóle nie interesuje.
Rzeczywistość, w której dzieci nie muszą chodzić głodne i obdarte, żebrząc o pieniądze.
Takiej rzeczywistości chcę dla Egiptu, Kate.
O taką rzeczywistość walczą teraz Egipcjanie.

sobota, 29 stycznia 2011

Kilka obrazków...

... pokazujących, jak w dzisiejszych czasach żyją ludzie w Egipcie.
















Nędza w cieniu piramid

Typowe kairskie osiedle - nieotynkowane budynki pozbawione dachów, okien. Widok z tarasu przed Meczetem Alabastrowym

Miasto Umarłych, zbudowane na cmentarzu

Typowa kairska uliczka

piątek, 28 stycznia 2011

Egipt odcięty od świata



Cały piątek i noc z piątku na sobotę trwały zamieszki.
Czego żądają manifestanci? Posłuchajcie...

czwartek, 27 stycznia 2011

Wolność dla Egiptu


Od kilku dni z niepokojem śledzę wszystkie doniesienia z Egiptu. Na zdjęciach szukam znajomych twarzy i miejsc. Całym moim sercem i modlitwami jestem teraz z Egipcjanami, którzy walczą o wolność.

Pewnie czytaliście doniesienia prasowe i relacje z zamieszek, które powoli ogarniają kraj. Ale czy wiecie, dlaczego Egipcjanie wyszli na ulicę? Dlaczego zdecydowali się na tak drastyczny krok? Czy wiecie, jak żyją Egipcjanie?

Czy wiecie, jaka jest średnia miesięczna pensja lekarza, urzędnika czy nauczyciela w Egipcie? 
Ok. 20 - 30$.

Ile zarabia kelner w hotelu w Sharm El Sheik albo Hurgadzie?
Sama pensja to ok 50$, nie licząc napiwków, które najczęściej trafiają do wspólnej puli wszystkich pracowników i są dzielone według klucza - najwięcej managerowie, potem supervisorzy, na końcu szeregowi, najbiedniejsi pracownicy.

Ile miesięcznie zarabiają ci, którzy sprzątają ulice albo zajmują się ogrodami w pięknych hotelach, do których jeździmy?
10$.

Ile zarabiają sprzedawcy w sklepach?
Najczęściej nie mają stałej pensji, dostają tylko prowizję od sprzedaży.

Za takie pieniądze mężczyzna musi utrzymać żonę, dzieci, pomóc rodzicom i rodzeństwu.

W Egipcie nie ma rent ani emerytur. Nie ma opieki społecznej. Nie ma zasiłków. Państwo w żaden sposób nie pomaga rodzinom wielodzietnym. Matkom samotnie wychowującym dzieci. Osobom chorym, zniedołężniałym, starym. Państwo nie dba, co się z nimi stanie. 

W samym Kairze żyje ponad milion bezdomnych dzieci. Przeczytajcie ten artykuł http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53663,7944162,Zebrak_tez_dziecko.html
Nikt nie wie, ile dokładnie ich jest w całym kraju.

W Egipcie ludzie głodują. Codziennie. Podczas gdy politycy z prezydentem na czele żyją w niewyobrażalnym luksusie, ludzie nie mają co jeść. Nie mają za co żyć.

W Egipcie odsetek analfabetów sięga w niektórych częściach kraju 70%. Dlaczego? Bo państwu na tym zależy. Bo łatwo jest kierować ludźmi słabo wykształconymi, którzy nie wiedzą, co to wolność, demokracja, prawa jednostki. Spójrzcie na mapę.


Największe protesty mają miejsce w Kairze, Suezie, Aleksandrii, Ismaliji. Dlaczego na północy? Bo tam jest największy w kraju odsetek ludzi dobrze wykształconych. Potwornie biedne i niewykształcone południe na razie nie bierze w rewolucji udziału. Zbyt biedni, głodni i zastraszeni przez lata tyranii prezydenta Mubaraka ludzie boją się podnieść głowę.
Wieloletnia polityka utrzymywania niewykształconego społeczeństwa przynosi rezultaty? Przynosi. Na południu kraju na pewno.

W Egipcie na porządku dziennym są tortury w więzieniach. 
Obejrzyjcie film, który zamieściłam poniżej. Opowiada o młodym mieszkańcu Aleksandrii, Khaledzie Said, zatłuczonym na śmierć przez policję. Jednak pamiętajcie - to nie jest odosobniony przypadek. Takich historii w Egipcie jest wiele, od wielu, wielu lat. To nie dzieje się tylko teraz. To dzieje się od początku tyranii obecnego prezydenta.




Jeśli film nie działa, znajdziecie go pod tym linkiem:
http://www.youtube.com/watch?v=VQfgSg1Vvlo&playnext=1&list=PLCD17487DDBE9ED9E

W Egipcie nie ma uczciwych procesów sądowych. Ludzie wtrącani są do więzień bez udowodnienia ich winy. Ludzie znikają z domów i już nigdy nie wracają i nikt nie wie, co się z nimi dzieje.

Korupcja to drugie imię Egiptu. Za pieniądze można załatwić wszystko. Znam człowieka, który - pijany i odurzony haszyszem, zabił w wypadku samochodowym dwie kobiety. Czy poszedł do więzienia? Czy poniósł zasłużoną karę? Nie. Wystarczyło zapłacić. Wystarczyły fałszywe zeznania jego przyjaciół. Policja uwierzyła im na słowo. Dlaczego? Bo są bogaci. Bo mają pieniądze. Mając pieniądze, w tym kraju jest się ponad prawem.

Europa przyznaje, że ponosi współodpowiedzialność za reżim w Tunezji. "Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy "bije się w piersi" i przyznaje, że Europa ponosi część odpowiedzialności za podtrzymywanie reżimu Ben Alego w Tunezji. W przyjętej rezolucji Zgromadzenie zaoferowało nowym władzom pomoc w budowie nowych struktur państwa." (www.gazeta.pl)
Ale dlaczego Europa nie przyznała tego samego w stosunku do Egiptu?  Przecież ponosi taką samą odpowiedzialność za utrzymywanie reżimu Hosniego Mubaraka. Takie same interesy prowadziła w Tunezji, jak w Egipcie, Jemenie, Maroku, Arabii Saudyjskiej i wielu innych. Jest tak samo odpowiedzialna, a Egipcjanom w tym momencie bardzo potrzebne jest wsparcie Europy. Wsparcie całego świata. Inaczej ten kraj czeka masakra. Tych ludzi czeka masakra.

Poniżej kilka filmów ze starć z policją. Po emisji pierwszego, na którym widać wyraźnie mężczyznę zastrzelonego przez policjanta, egipskie władze zaczęły krok po kroku odcinać kraj od internetu, sieci komórkowej i powoli również od telefonii stacjonarnej. 











 Plan Tahrir, przy którym znajduje się słynne Muzeum Kairskie.



Wszystkie zdjęcia pochodzą z tej strony http://www.facebook.com/elshaheeed.co.uk#!/photo_search.php?oid=133634216675571&view=all

Przepraszam, że filmy są takie małe, ale niestety blogger wprowadza kolejne zmiany i na razie nie ma opcji zmiany wielkości okienka z filmem.