wtorek, 23 listopada 2010

Rower

Popsuł mu się rower. Naprawiał go tak długo, jak siedziałam na ławce, rozmawiając z Bobem Marleyem. A Bob lubił rozmawiać:-) Już myślałam, że da sobie spokój, bo odszedł na jakiś czas, taszcząc na ramieniu karton, najwyraźniej niezbyt lekki, bo odchodząc ulicą, wyraźnie przechylał się na drugą stronę, równoważąc ciężar. Ale wrócił ze skrzynką z narzędziami i rozpoczął żmudną naprawę. Coś odkręcił, coś wymienił, gdzieś postukał. Nie wiem, dlaczego nie zrobił tego w domu. Nie wiem, dlaczego naprawiał go w pełnym, choć popołudniowym słońcu, na jednej z najruchliwszych asuańskich ulic, gdzie w pędzie mijały go  białe busy z otwartymi drzwiami, w których siedzieli kilkuletni chłopcy, informując kierowcę, kiedy ma się zatrzymać i zbierając pieniądze od pasażerów, jednocześnie wykrzykując sprośne komentarze pod adresem mijanych blond-turystek. Z tymi wszystkimi poobijanymi mniej lub bardziej samochodami prywatnymi i całą masą czarno-białych taksówek, których kierowcy zwalniali, widząc na chodniku turystów, krzycząc uprzejmie do kobiet, o ile oczywiście krzyk potrafi być uprzejmy, "taxi madame?" i już mniej uprzejmie i krócej do mężczyzn - po prostu "taxi". Z tymi wszystkimi lichymi wozami i wózkami, zaprzężonymi w rachityczne osiołki, dorożkami ciągniętymi przez nie mniej rachityczne i wychudzone konie, wolno i z wielkim trudem wykonującymi swoją pracę. Z licznymi autobusami, wiozącymi rozbawionych turystów, których kierowcy zręcznie lawirowali pomiędzy całą tą ciżbą, trąbiąc, klnąc i krzycząc na innych użytkowników nadrzecznego bulwaru. Naprawiał go niestrudzenie w zgiełku i hałasie, po czym powoli odjechał na swoim niebieskim rowerze, oddając uprzednio skrzynkę z narzędziami dwóm kilkuletnim chłopcom, którzy od jakiegoś czasu przypatrywali się jego pracy, podając narzędzia, popychając się i dając sobie nawzajem żartobliwe kuksańce.
Chłopcy, kopiąc kamienie, ruszyli za nim a po chwili cała trójka zniknęła w najbliższej, wąziutkiej i zasypanej gruzem uliczce. Słońce zachodziło. Czas było wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz